Piłkoterapia, czyli ćwiczenia z piłką

 Tak jak w kwestii blogowania mam spore wątpliwości, tak nie mam ich w przypadku ćwiczeń, bo z własnego doświadczenia wiem, że pomagają. Inna sprawa to nasza chęć lub niechęć do ich wykonywania. Zarówno jedno, jak i drugie, jest całkiem normalne. Nieustraszonych, którzy absolutnie nigdy nie zrezygnowaliby, chociaż z jednej pompki, spotkasz na FB, Instagramie... Nagle uświadamiasz sobie, że ostatnie dwa dni przeleciały bez ćwiczeń. I robi ci się głupio. Zupełnie niepotrzebnie, przecież nie jesteśmy robotami. Ani influencerami. Do czego zmierzam? Cały czas do ćwiczeń! ヅ


I tak sobie pomyślałam, że muszę... stop, nie muszę, tylko chcę, nadrobić trochę temat ćwiczeń w domu. Dzisiaj zaplanowałam piłkoterapię, która u mnie ma miejsce dość często.

Skoro już postanowiłam o tym napisać, postaram się podać jak najwięcej przykładów, choć to i tak będzie garstka z wszystkich możliwości. Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie.

Ping-pong? Nigdy wcześniej nie grałam, teraz też nie gram, jedynie odbijam piłeczkę i polecam to każdemu. Są piłeczki mocowane na sprężynującym drucie, umocowanym do podstawki. Tę wersję darujcie sobie. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest piłeczka na sznurku, którą najlepiej zrobić samodzielnie. 

A jak już zaczniecie z ping-pongiem, jest prawdopodobne, że na sznurku zadyndają jeszcze inne piłeczki, tak jak to ma miejsce u mnie. W Decathlonie są bardzo fajne piłki piankowe, o średnicy 7 centymetrów. Na wstawionych dzisiaj filmikach widać je dość dokładnie. 




Generalnie wszystkie piankowe piłki są bardzo dobre do różnych ćwiczeń, mocowanie ich jest również bardzo proste. I to, co bardzo ważne, są bezpieczne. Kupując piłki piankowe obawiałam się, że nie wytrzymają długo, ale nie jest źle. Moja największa piłka piankowa, którą regularnie boksuję, jeszcze się dobrze trzyma, choć jej zużycie jest już dobrze widoczne. 

A co z mniejszymi piłeczkami? Ponownie będę was inspirować filmikami.



Kolejna moja propozycja to chińskie kule. Co prawda to nie są piłki, ale myślę, że mogę tu o nich wspomnieć. 


Kolejna piłeczkowa propozycja do ćwiczeń to piłka w skarpecie. A przynajmniej ja to tak nazywam. Podpatrzone na jednym z profili w Instagramie, gdzie pokazywane są zajęcia z boksu dla osób z chorobą Parkinsona. Nie wiem, czy korzystają tam ze skarpet, ale to nie ma znaczenia.

Co z tym robić? Ano kręcić! A najlepiej gdy jedną ręką kręcimy podczas chodzenia, przechodzenia przez małe przeszkody i temu podobne. Kiedyś pokazywałam na Insta 3 w 1, czyli kręciłam pedałami na rowerze stacjonarnym, jedną ręką kręciłam piłkę w skarpecie, drugą robiłam filmik.
Zamiast piłki można włożyć woreczek z ryżem.

Skoro piłki, kulki... dorzucam jeszcze jedną, wibrującą piłkę do masażu. Piszę o niej, bo jest jednym z kilku elementów mojego zestawu "ratunkowego". Kiedy mięśnie lewej nogi zbyt intensywnie pokazują mi, że tam są, robię co tylko wpadnie mi do głowy, żeby je rozluźnić, albo chociaż na chwilę o nich zapomnieć. To drugie jest dość trudne, zwłaszcza w godzinach "szczytu".

Pewną ulgę przynosi właśnie mój zestaw ratunkowy. Składa się z trzech elementów:
  • wspomniana wibrująca piłka do masażu, na której opieram stopę 
  • prądy TENS, przyklejam cztery elektrody, dwie z nich w punktach wykorzystywanych w medycynie chińskiej przy leczeniu choroby Parkinsona. Są to punkty WŻ34 i W3 (ustawienia aparatu 4Hz, 200 µs). 
  • pistolet do masażu, który powinien być na pierwszym miejscu, daje najlepszy efekt

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O pozytywnym myśleniu

Kilka słów o pompie do infuzji leku w zaawansowanej chorobie Parkinsona

Neurologia, krótki pobyt i ekstra prezent na pożegnanie