Pralka w roli masażysty?

Jednym z objawów, który zaliczam do bardziej dokuczliwych, jest dystonia. Szukam pomysłów na jej łagodzenie, czytam, słucham, próbuję, a dzisiaj piszę.

Dystonia to napinające się mięśnie, czasem aż do bólu. Występują o różnych porach dnia, z wyraźnie odczuwalnym nasileniem przed kolejną dawką leku. Najgorsze są jednak poranki.

Dystonia w lewej nodze (stopa i niektóre mięśnie łydki, a czasem nawet uda) potrafi zepsuć nie tylko poranek, ale kawał dnia. Cztery palce stopy podwijają się pod spód, paluch sterczy do góry, jakby chciał pokazać, że wszystko jest OK. A nie jest. Taki układ palców stopy dość znacznie utrudnia chodzenie.

O leczeniu pisać nie będę, bo od tego są lekarze, ale mogę opisać co mi pomagało i pomaga. W mniejszym lub większym stopniu, ale nawet trochę to jest już dużo.

Przede wszystkim masaże, najlepiej z wibracjami

W warunkach domowych można skorzystać z różnych akcesoriów. U mnie tak to właśnie wyglądało. Na początku zaczęły pojawiać się różne akcesoria do masażu, grzejące, wibrujące, rolujące i tak dalej. Najlepszy byłby ręczny masaż i to najlepiej codziennie rano, ale nie zawsze jest taka możliwość. I tu się sprawdza, w pewnym stopniu, powiedzenie - szewc bez butów chodzi. Mam dyplom masażysty, tylko niestety brakuje mi praktyki. Teoretycznie stopę mogłabym sobie sama masować, ale wtedy kiedy jest to najbardziej potrzebne, nie mam siły. Próbuję więc samoobsługi na różne inne,  łatwiejsze dla mnie sposoby.

Jest taki masażer z wibracjami i grzaniem, teoretycznie na kolano, ale bez problemu można go założyć na inną cześć nogi. Trochę za słabe ma wibracje, ale zawsze coś. Zamiennie wykorzystuję aparat TENS, przyklejam elektrody i ustawiam masaż rozluźniający mięśnie.

Od niedawna dysponuję pistoletem do masażu i muszę przyznać, że to działa najlepiej. Daje chwilę ulgi, pod warunkiem że potrafię go sama utrzymać. 

Pomocny jest też taping, tylko trzeba się przeszkolić, a na początku lepiej skorzystać z pomocy fizjoterapeuty. Ja też tak robiłam, z czasem jednak trochę oklejanie modyfikowałam, kierując się własnymi odczuciami.

Polecano mi wodną wirówkę, nawet mam zapisaną na kolejną rehabilitację, ale to jest raz w roku, przez 10 dni, czyli tak jakby nie było. Szarpnęłam się na masażer wodny. Kręciły się rolki na dnie, był jeszcze jakiś natrysk, ale generalnie to nic niewarty klamor. Na szczęście była możliwość zwrotu.

Czas na gwóźdź programu, a właściwie wpisu. 

Wymyśliłam własny wariant wodnej wirówki. Z całą pewnością nie zastąpi profesjonalnej i trzeba ją traktować z przymrużeniem oka. Pomimo tego jest to całkiem przyjemny zabieg, który można stosować w warunkach domowych również jako element relaksacji. Pomysł zrodził się po nieudanym zakupie masażera. Właśnie wówczas pomyślałam, szkoda, że nie mam starej Frani (dla młodszej generacji wyjaśniam, że była to pralka). Jakby tak nogę tam wstawić, siedząc na czymś wysokim? No co, zła wirówka wodna?

A od czego AliExpress? Widziałam tam minipralki, a właściwie to sam wirnik, który wkłada się do wiadra czy miski. Pytanie tylko, czy będzie dostatecznie mocno wirować? Koszt niewielki, można było zaryzykować. Poszukałam takiej o najwyżej mocy 60 W, zamówiłam, przyszła, wiruje.

Wirnik mocuje się na przyssawki do ścianki wiadra, nie polecam miski, bo będzie chlapać. Doszłam do wniosku, że  dwa wirniki w jednym wiaderku to już byłoby ekstra. Wydatek niewielki, więc dlaczego nie? Mając do wyboru masażer z rolkami, który kosztuje zdecydowanie więcej, a przy tym dający kiepskie efekty, wolę już, aby masowała  mnie pralka.

Taki wirnik na pewno nie ma mocy, jaką dysponuje profesjonalna wirówka wodna, ale jest całkiem przyjemnie i pomyślałam, że można przymocować dwa wirnik, to i efekt będzie lepszy. Biorąc pod uwagę ceny, koszt jednego wirnika o mocy 60W to niecałe 30 złotych, mogłabym zamówić nawet kilka i cieszyć się przyjemnym zabiegiem w domowym SPA.

Do tego pachnąca świeca, smaczna herbata, najlepiej z całym rytuałem parzenia, wygodny fotel, relaksująca muzyka.... i wszystko jest pięknie do czasu, aż nie wtrąci się ON.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O pozytywnym myśleniu

Kilka słów o pompie do infuzji leku w zaawansowanej chorobie Parkinsona

Neurologia, krótki pobyt i ekstra prezent na pożegnanie