Kreatywności w chorobie Parkinsona

Dużo pisze się na temat wzrostu kreatywności u osób dotkniętych chorobą Parkinsona. Słyszałam o tym w opowieściach chorych, a sama również mogę to potwierdzić. Gdyby mnie jednak ktoś zapytał, co dokładnie przyczynia się do tego, raczej nie potrafiłabym udzielić jednoznacznej odpowiedzi. 

Zetknęłam się z twierdzeniem, że jest to skutek choroby, ale są też głosy mówiące, że przyczyną są leki. Gdzie leży prawda? Nie wiem i raczej mało prawdopodobne, żebym studiowała materiały naukowe na ten temat. W zasadzie wystarcza mi moje doświadczenie i obserwacja zmian zachodzących równolegle z postępująca chorobą. 

Życie potrafi być bardzo kreatywne... w płataniu figli 

Choroba Parkinsona to ciągle wyzwania, nie ma mowy o nudzie. Kolejne etapy choroby zmuszają nas do przystosowania się do nowych warunków i możliwości. A do tego potrzebna jest... kreatywność. Dlatego cieszmy się, że jest tak, a nie inaczej. 

Kiedyś pisałam, że nadmiar kreatywności może być wręcz męczący i dalej tak twierdzę, ale są sytuację, kiedy jest bardzo pomocna. O, chociażby w kwestii ćwiczeń wykonywanych w domu. Często w bardzo prosty sposób, wykorzystując dostępne w domu rzeczy, można wyposażyć swoją domową siłownię w różne przyrządy. Gwarantuje, że z takimi akcesoriami ćwiczy się świetnie! Korzyść jest podwójna, a może nawet potrójna! 

Przygotowanie projektu, szare komórki muszą trochę popracować. Później pracują ręce, a nawet całe ciało. Ktoś musi przecież to wykonać. Aż w końcu przychodzi czas na test i tu zaczyna się trzecia korzyść, czyli rehabilitacja. 

To są takie bardziej przyziemne sprawy, ale wymagające uwagi. Jednak kreatywność warto wykorzystać jeszcze inaczej, skoro już mamy jej pod dostatkiem. Tworzenie sztuki zapewnia zupełnie inny poziom, na którym można skorzystać. Moc tworzenia czegoś jest nie do przecenienia – uważam to za bardzo satysfakcjonujące. Następnie jest znaczenie, które wlewasz w pracę, którą wykonujesz, co sprzyja ekspresji i komunikacji. 

Weźmy na przykład coś z mojego podwórka. Sporo tworzę i nie bardzo wyobrażam sobie sytuację, w której zostałabym zmuszona zakończyć swoją pasję i zostać... chyba z niczym? Dlatego stałe staram się tak zmieniać techniki, narzędzia i wszystko inne co jest z tym związane, aby kontynuacja była dalej możliwa. 

Kiedy choroba odbiera nam możliwość komunikacji przy pomocy głosu, kreatywność jest po to, aby nauczyć się mówić bez słów. Obrazy, nawet proste, też mogą przemawiać.

Myślę, że podobnie odbywa się to w przypadku każdej innej pasji, bo chyba zawsze można odkryć lżejszą czy łatwiejszą wersję ulubionego zajęcia.

Warto mieć pasje, warto tworzyć, bo to nadaje sens życia, każdemu, a szczególnie osobom, którym choroba ograniczyła sprawność ruchową.

Do tych koniecznych i niestety częstych zmian, niezbędna jest kreatywność, dlatego bez względu na to, co powoduje jej przyrost, jest to bardzo cenne. A może to nie leki, tylko nasze ukryte umiejętności samoobrony?

Człowiek to bardzo skomplikowana maszyneria i pomimo tego, że nauka już tak wiele wie, pewnie są jeszcze w bas jakieś ukryte "tajemnice". 

Komentarze

Popularne posty