Historia choroby cz. III

Historia choroby część II

W 2017 pojawiła się nowość, nagły spadek ostrości widzenia w lewym oku. To mnie dobiło. Czyżby powrót do problemów z młodości? I co jeszcze!? Zmian w oku brak, ewentualnie może to być zapalenie tylnego odcinka nerwu wzrokowego, prawdopodobnie spowodowane przez krętki boreliozy. Natychmiast włączono mi wlewy z antybiotykiem i po kilku dniach już widziałam poprawę. Dalej byłam leczona, poprawa spora, ale nie całkowita. Fajnie byłoby, gdyby nie... powrót bólu biodra. Do tego nowe dolegliwości ze strony innych stawów, nasilenie objawów sercowych... 

Kuracja w tym czasie przebiegała jednak nieco inaczej. Być może za sprawą bardzo intensywnej suplementacji ziołami (wcześniej nie brałam tego tyle) pojawiają się dodatkowe i często mało przyjemne objawy. Prawdopodobnie były to tak zwane "herxy" (reakcja Herxheimera), które zachodzą, kiedy z zabitych antybiotykiem bakterii (najczęściej z krętków) zostają wydzielane do organizmu silne toksyny. Reakcja jest dobra z punktu widzenia procesu leczenia, daje nadzieję i... daje popalić. Jak widać, czasem trzeba się cieszyć z bardzo złego samopoczucia.

Na koniec zostawiłam informację, którą raczej powinnam zacząć historię? A może jednak lepiej dać ją na "deser".

Po latach, czyli mniej więcej w tym czasie, wróciła mi pamięć. Przypomniałam sobie, że w liceum miałam wędrujący rumień! Nawet widzę go przed oczami, jak przesuwa się po ręce, aby po jakimś czasie zniknąć. Nie wiadomo było co to. Było, minęło... Dlaczego moja pamięć "obudziła" się po latach, tego nie wiem. Jest to jednak jeden z powodów uznawania faktu, że boreliozę mam od bardzo dawna. Poza tym opis przebiegu leczenia na okulistyce i inne medyczne przygody, też to potwierdziły.

Jednym słowem pani B. postanowiła się ze mną zaprzyjaźnić bardzo dawno temu. Jakoś tę "przyjaźń" chyba wytrzymam, ale... dla pana P. stanowczo miejsca nie było. 

2018

Antybiotyki skończyłam brać w kwietniu tego roku. Pozostały terapie naturalne. Trzeba było jakoś przetrwać pół roku, żeby zrobić kontrolne badanie, taki był plan. Generalnie od kwietnia nie było idealnie za zdrowiem, ale jakoś funkcjonowałam. Częściowo niesprawna lewa ręka, lewa noga też zawodziła. Prawa ręka, tak bardzo dla mnie ważna, była jeszcze sprawna. Tak było do lutego 2019.

2019

Niestety objawy neurologiczne i okulistyczne bardziej się nasyłały, konieczne stało się włączenie antybiotykoterapii. Do tego oczywiście masa innych leków. 

W maju kolejna antybiotykoterapię. Po pewnym czasie badanie Western Blot, jeszcze EliSpot 2 Borrelia (650 zł) i... no cóż, wygląda na to, że mam boreliozę. Interpretacja wyników... bywało gorzej, ale mimo wszystko ta cholera jest. I pewnie zostanie ze mną aż do ostatnich moich dni.

Nie czułam się dobrze, byłam bardzo osłabiona, moje wyjścia ograniczone zostały do minimum. Stosowałam zioła, suple itp

Mniej więcej od września stosowałam olejki eteryczne. Musiałam przeczytać masę literatury, żeby trochę temat ogarnąć. Przy niektórych mieszankach były reakcje, które mogłabym określić jako herxy. Prawdą jest również to, że po kilku miesiącach z olejkami (były oczywiście przerwy) wynik WB IgM był wyjątkowo dobry. Jednak dalej nie mogłam mówić o wyzdrowieniu.

 Jest rok 2020

W dalszym ciągu funkcjonuję bez antybiotyków. Stosuję zioła i olejki eteryczne. W przypadku olejków eterycznych moja wiedza stale się poszerza, stosuję je na różne dolegliwości, bo to całkiem przyjemna terapia. Szczególnie cenna w czasie pandemii, kiedy z leczeniem czegokolwiek innego bywa różnie, a w zasadzie źle. Kiedy dostałam skierowanie do szpitala z podejrzeniem zatorowości płucnej... wszędzie odmawiano mi przyjęcia i wróciłam do domu.

Od kilku miesięcy biorę desloratadynę i tu ciekawostka, niektóre objawy zmniejszyły się całkiem wyraźnie. Nie ma rwania w mięśniach, fascykulacji mięśni, zmniejszyły się bóle stawowe, choć nie ustąpiły całkowicie. 

Byłoby świetnie gdyby nie Parkinson, prawdopodobnie wywołany boreliozą. Pomimo odpowiedniego leczenia postępuje. Miałam duże problemy z chodzeniem, dlatego zmuszona byłam kupić skuter dla niepełnosprawnych. Póki jest to możliwe, nie daję się zamknąć w czterech ścianach. Manualnie też nie było zbyt dobrze, lewa ręka odmawiała współdziałania, ale cieszyłam się, że mam jeszcze prawą. 

Ileż to razy mówiłam sama do siebie, czy tak poważną chorobę pacjent często zmuszony jest leczyć sam, czytając fora dyskusyjne? Czytając informacje w internecie, wymieniać się spostrzeżeniami z innymi chorymi... ewentualnie podpowiadać coś delikatnie lekarzowi. Ja na prawdę walałabym robić znacznie przyjemniejsze rzeczy niż siedzieć przed kompem i czytać dyskusje chorych. No cóż, borelioza to co prawda poważna choroba, ale na ogół nie śmiertelna. Niestety. Zabiera wszystko, fizycznie i psychicznie, pozostawia wegetację.

Podsumowując rok 2020 - jeśli brać pod uwagę tylko boreliozę, skończył się w miarę dobrze. Być może pomogły olejki i desloratadyna. Wyniki mam dobre i nie czuję typowych objawów. Gorzej jest z Parkinsonem, a tu zaczyna się nowy rozdział.

Komentarze

Popularne posty